Świadectwa z Międzynarodowych Dni Apostołów Bożego Miłosierdzia 2024 – cz. III

Uwielbiając Boga za wszystkie łaski otrzymane podczas Międzynarodowych Dni Apostołów Bożego Miłosierdzia dzielimy się z Wami wybranymi świadectwami uczestników.

To była dla mnie wielka łaska móc uczestniczyć w Międzynarodowych Dniach Apostołów Miłosierdzia 2024 w Krakowie-Łagiewnikach w dniach 4-6 października.

Już sam fakt, że pozwolono mi polecieć z Malty na te dni, wiele mówi. Napotkałem wiele trudności. Na Malcie gorąco modliłem się do Jezusa, jak św. Faustyna: JEZU UFAM TOBIE! Jezu ufam Tobie! I  Jezus pokazał mi, że jest niewolnikiem własnych obietnic. Zobaczyłem, jak otwiera drzwi, o których nigdy nie śniłem.

Kiedy przyjechałem do Łagiewnik, poczułem głęboką radość w sercu. Od razu wiedziałem, że Jezus zacznie mnie uzdrawiać. Na początku Dni zmagałem się i dużo płakałem. Ale patrząc z perspektywy czasu, były to okrzyki wyzwolenia i uzdrowienia. Wieczorna adoracja w sobotę 5 X była wielkim balsamem dla mojego serca. Spotkanie w niedzielę rano było „wisienką na torcie”. Powódź łez popłynęła z mojego serca.

W tych dniach uświadomiłem sobie jedną rzecz: Należę do Jezusa Miłosiernego, należę do Faustinum i mam misję przekazywania Jezusowego Miłosierdzia wszędzie tam, gdzie Opatrzność mnie pośle.

Spotkanie z wieloma innymi apostołami Bożego Miłosierdzia utwierdziło mnie w przekonaniu, że Faustinum jest moją rodziną i jest dla mnie powołaniem w powołaniu, tak jak dla św. Teresy z Kalkuty, której urodziny przypadają w tym samym dniu, w którym ona otrzymała powołanie w powołaniu.

To wspaniałe spotkanie sprawiło, że przyjąłem jako swoją  modlitwę Psalmu 133: Oto jak dobrze i przyjemnie, gdy bracia mieszkają razem! Jest to jak drogocenny olejek na głowę, spływający na brodę, na brodę Aarona, spływający na skraj jego szaty! Jest jak rosa z Hermonu, która opada na górę Syjon! Tam Pan udziela błogosławieństwa i życia na wieki (Ps 133:1-3).

Międzynarodowe Dni Miłosierdzia Bożego 2024 nauczyły mnie, że Boże Miłosierdzie oznacza bycie w Bożej rodzinie, tworzenie jej i zapraszanie innych do znalezienia w niej swojego miejsca poprzez formy kultu. Boże Miłosierdzie oznacza życie trynitarnym życiem razem, tu na ziemi, jako rodzina. Oznacza ono, że PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE PRZYJDZIE JAKO W NIEBIE TAK I NA ZIEMI.

O. Mario Attard OFMCap, wolontariusz Faustinum, Malta

 

Dziękuję Bogu, że pozwolił nam uczestniczyć w Międzynarodowych Dniach Apostołów Bożego  Miłosierdzia, pomimo wojny, która toczy się w Libanie.
Podobała mi się doskonała organizacja. konferencje, ciepłe przyjęcie i posiłki przygotowane z miłością. Spotkania z Jezusem były dla mnie okazją do pogłębienia mojej wiedzy i potwierdzenia mojej obietnicy niesienia orędzia Bożego Miłosierdzia w mojej wspólnocie.
Miałam również okazję poznać wielu uczestników, z którymi wymieniłam się doświadczeniami.

Zawsze pozostaniemy w jedności modlitewnej, aby Boże Miłosierdzie dotarło do serc i dusz całego świata

Lina Issa, Liban

 

Niech pokój Pana będzie zawsze z wami!
Jestem bardzo szczęśliwa, że wzięłam udział w IV Międzynarodowych Dniach Apostołów Bożego Miłosierdzia w Krakowie – Łagiewnikach.
Przyjechałam na nie z mojego kraju z wieloma troskami, ale podczas tych trzech dni modlitwy, jedności i pojednania byłam naprawdę jakby zanurzona w Miłosierdziu.
Przed obrazem Miłosierdzia Bożego w kaplicy sióstr Matki Bożej Miłosierdzia złożyłam wszystkie moje smutki i problemy, wraz z modlitwą u boku Najświętszej Maryi Panny, Świętej Siostry Faustyny i św. Jana Pawła II,
Uczestnicząc w Mszach  Świeżych i nabożeństwach odnalazłem radość i  wewnętrzny pokój.
Była to moja druga wizyta w tym pięknym sanktuarium, ale po raz pierwszy przebywałam tu jako uczestniczka Międzynarodowych Dni.
Bardzo spodobał mi się program tego wydarzenia,  organizacja, wykłady, dobre tłumaczenie i Wasze ciepłe przyjęcie.

Dziękuję Wam z to bardzo i mam nadzieję, że wezmę udział w następnym kongresie, jeśli Bóg pozwoli.

W łączności w Modlitwie o Pokój

Micheline Mhanna Karam, Grupa modlitewna Bożego Miłosierdzia, Kfardebiane – Liban

 

W tych dniach zrozumiałam, że Pan wzywa mnie do bycia doskonałą…. Ale to nie jest „doskonałość”, której oczekiwałam… Czasami to bardzo boli… „Nie rozumiem mojego Oblubieńca”… usłyszałam od jednej z sióstr. Cóż, muszę powiedzieć to samo, ale nie mogę przestać Go kochać, moje biedne serce chce kochać, bardzo, pomimo wszystko.

On wzywa mnie do świętości, do doskonałości, którą widziałam w tych dniach, do której wzywa mnie Jezus Miłosierny: przestać skupiać się na cierpieniu, przestać opierać się miłości, pozwolić mojemu sercu kochać i przebaczać. Jeśli chcemy się zbawić, musimy patrzeć na Jezusa i być miłosierni, ponieważ jesteśmy jak Samarytanie (zrobiło to na mnie wrażenie) i ratujemy innych miłosierdziem.

Jezu, ufam Tobie. Chwalę Cię, Panie mój.

Bardzo podobała mi się radość sióstr, które z radością nas przyjęły i to, że kazały nam najpierw wezwać Ducha Świętego.

Spowiedź pomogła mi otworzyć serce, aby promienie miłosierdzia mogły wejść, a kapłan okazał się miłosierny i wyrozumiały.

Dziękuję za te dni. Dziękuję świętej Faustynie i Jezusowi Miłosiernemu.

Niech będzie pochwalony nasz Pan Jezus Chrystus!

Felicidad Izaguirre, członek Faustinum, Hiszpania

 

Jezu, ufam Tobie!

Drodzy Przyjaciele,

Cała chwała  należy się Bogu! I mocno wierzę, że to miłosierdzie Boże sprawiło, że mogłem być obecny na Międzynarodowych Dniach Apostołów Bożego Miłosierdzia 2024 w Krakowie. Był to czas łaski, miłosierdzia i pokoju. Czułem, że zostałem umocniony i na nowo pobudzony do głoszenia orędzia miłosierdzia. Ten czas był dla mnie wyjątkowy, ponieważ oficjalnie zostałem członkiem stowarzyszenia Faustinum. Spotkanie ludzi z różnych części świata, którzy są apostołami miłosierdzia, było dla mnie wyjątkowym doświadczeniem. Poznałem różne osoby i ubogaciłam się słuchając ich dzielenia się i doświadczeń,

Spotkanie było dobrze zorganizowane przez siostry. Cała atmosfera była modlitewna. Obecność biskupów, księży i sióstr dodała więcej radości spotkaniu.

Osobiście poczułem wyzwanie, że muszę coraz bardziej ufać Jezusowi i być Jego narzędziem miłosierdzia, gdziekolwiek żyję. Dziękuję Bogu za tę wspaniałą okazję, dziękuję organizatorom i wszystkim uczestnikom, którzy mi to umożliwili. Dziękuję wszystkim.

Niech Bóg nas błogosławi!

Ufając Jezusowi,

O. George Joseph SVD, Członek Faustinum,

                         

WSZYSTKO  DZIĘKI  MIŁOSIERDZIU  BOŻEMU 

Z Bożej łaski miałam szczęście uczestniczyć w IV MIĘDZYNARODOWYCH DNIACH APOSTOŁÓW BOŻEGO MIŁOSIERDZIA: Jest ratunek – MIŁOSIERDZIE. Przeżyłam cudowny czas, niczym wczasy duchowe, albo sanatorium dla duszy…  Tak cudowny czas, a tak nie wiele brakowało, by to szczęście mnie ominęło. Zanim rozwinę temat muszę dodać, że bardzo pragnęłam brać udział  w tym spotkaniu apostołów Bożego Miłosierdzia. Jednak, z przyczyn nie zupełnie zależnych ode mnie, wpisu dokonałam dopiero na listę rezerwową. Powiedziałam do siostry przyjmującej – A może, stanie się cud i będzie miejsce dla mnie?Stał się cud! Po jakimś czasie dostałam wiadomość, że ktoś zrezygnował i jest to miejsce dla mnie, z radości aż podskoczyłam i już wtedy oczekiwałam tej chwili. Czas mi się niesamowicie dłużył, ale w tym momencie i później, czułam się okropnie, a ,,Zły” nie był z mojej decyzji zadowolony i podsuwał zniechęcające myśli. „Jesteś chora, nie powinnaś jechać, ustąp miejsca komu innemu.” Ja natomiast mówiłam: „Nigdy w życiu! Skoro Pan dał, to da i resztę! Ufam mojemu Panu Miłosierdzia!”

Tak, ufałam, ale przyznam, że niestety bardzo cierpiałam… Wiedziałam też jednak, co mam z tym cierpieniem robić… nie marnować go! – Ofiarowywałam Zbawicielowi! Właściwie powinnam się bać, że nie dojdzie to wszystko do skutku, jednak Bóg wlał we mnie wiarę i siłę walki z samą sobą, z swymi słabościami i pokusami. Nie dopuszczałam myśli, że mogę nie jechać, choć zarezerwowany nocleg był dość daleko od Sanktuarium. Prosiłam nawet męża byśmy jechali samochodem, łatwiej byłoby mi docierać codziennie na miejsce. Nie wyraził zgody, wolał pociągiem – po prostu nie czuje się już na siłach, na taką daleką podróż własnym pojazdem. Szkoda, musiałam się z tym pogodzić choć był znowu podszept, że to nie dla mnie. Więc wówczas  może trochę zuchwale liczyłam na kolejny cud… no i stał się! Niebawem kolejna  dobra wiadomość – „Pani Tereniu, jest wolny pokój w domu Siostry Faustyny.” Wspaniale! Bogu niech będą dzięki – następny problem Pan zabrał! Teraz przyjęłam to jako znak od Niego samego, jako zaproszenie, od samego Wybawcy! Dostałam nowe siły i chęć do dalszego ,,łamania lodów przeciwności”- nie ważne było cierpienie, czułam, że to sprawa Boża, która musi dojść do skutku.

„Jezu – będzie to taka moja misja: dziękczynienia i pokuty… czas bycia z Tobą i dla Ciebie z pożytkiem dla dusz!” Jednak Zły dalej nie dawał za wygrane, natarczywie podsuwał ciągle nowe zagrożenia. – „To jest już jesień i ma padać, a ty w klapkach pojedziesz, nogi zmokną i poobcierasz je… do stołówki też daleko i jak będziesz chodzić w takiej pogodzie w dodatku kulawa.” – „Boże mój, Tobie oddaję te wszystkie podszepty i zarazem zniechęcenia, Ty się tym wszystkim zajmij, ja muszę, do Ciebie… ja tak bardzo, chcę!” – całym sercem i duszą wołałam. Słyszał Pan te moje wewnętrzne krzyki i nie był obojętny, lecz dalej działał.

Gdy byliśmy już na miejscu zatonęłam w uwielbieniu Miłosierdzia, które na mnie spływa wprost z Serca mojego Pana. Dzień był pochmurny, właściwie deszczowy, ale nie zgodny z zapowiedzią prognozy, leciały maleńkie kropelki… niczym opadająca mgiełka. Nogi też mi nie przemokły, jak to się obawiałam, pewnie św. Faustyna trzymała nad tym pieczę

Tak było do samego wieczora! Już rano przy rejestracji okazało się, że posiłki mamy w Domu Duszpasterskim opodal, a nie w Restauracji Domu Świętej Faustyny, tuż przy miejscu zamieszkania. Na kolację pięć minut drogi, no a na obiad idąc z Bazylki troszkę dalej, ale też bliziutko kilka minut  i na dodatek od początku do końca, pod zadaszeniem! Mogłoby padać i to nawet bardzo, a i tak byśmy nie zmokli. Jakże wszystko wspaniale wyreżyserowane przez Miłosiernego, jakby na zamówienie… i to w brew podszeptom Złego i jego pokusom. Jak dobrze, że nie dałam się złamać, że zaufałam Temu, Który wszystko może i wszystko od Niego zależy.

Dziś choć mijają już trzy tygodnie me serce dalej jest pełne zachwytu i dziękczynienia Bogu. Pan już mi dał tak wiele i jakże wspaniałą ucztę duchową przygotował dla mnie… Te Dni Apostołów Bożego Miłosierdzia były niesamowitym przeżyciem i cudownym „kąskiem” dla duszy. Wspaniałe konferencje prowadzone przez prawdziwych charyzmatyków, ludzi przesiąkniętych miłosierdziem, umiejących się dzielić  darem  samego Miłosierdzia, a te Godziny Miłosierdzia… oraz uwieńczenie każdego dnia uroczystą Eucharystią z homiliami przenikającym nasze dusze! To był czas Boży, zanurzający w oceanie miłosierdzia, wymowny i nie zapomniany… jestem szczęśliwa, że mogłam to wszystko przeżyć. Przeżyć od początku do końca, no właśnie – do końca, a na końcu ostatniego dnia jeszcze konferencja: Ocaleni, by świadczyć! Coś właśnie dla mnie – ocalona… ,,wyrwana z szponów Złego”, ale i posłana – by świadczyć… nie mogę tego nie czynić! Bo ileż razy doświadczyłam tak realnie Żywego Jezusa i ileż razy doświadczyłam Jego działania: na własnej skórze! Dlatego też za wszystko dziękuję Panu, nawet za moją chorobę, ale też proszę bym wytrwała… by mnie wspierał, bo sama nie dam rady.

Dodam jeszcze, ogromnie wzruszona byłam podczas uwielbienia i modlitwy do Ducha Świętego. Natomiast przed modlitwą o uzdrowienie kiedy usłyszałam prośbę o podniesienie rąk osób pragnących by za nich się modlić, nie mogłam ich unieść do góry. Nie mogłam i też nie chciałam, bo w głębi serca bałam się, że tym samym stracę łaskę uczestnictwa współudziale zbawienia, choć przez cząstkę, mojego cierpienia… Przecież nie prosiłam Jezusa o  uzdrowienie, ale tylko o to, bym mogła choć w miarę funkcjonować, a było, tak cudownie… tak wiele dostałam!

Bóg jest wspaniały i ma swoje drogi, którymi prowadzi człowieka. Jestem też szczęśliwa, że jestem członkiem Stowarzyszenia ,,Faustinum” i mogę uczestniczyć w takich i innych spotkaniach, choćby w rekolekcjach czy samej comiesięcznej formacji w moim Kiekrzu. Mam możność ciągle na nowo odkrywać Boże Miłosierdzie i uczyć się jego.

Pozwoliłam sobie dać świadectwo o Miłości i Miłosierdziu Boga do mnie, małego grzesznego i potrzebującego człowieka, ale i zarazem dziecka Bożego. Słyszałam już wielokrotnie, że trzeba świadczyć o tym co Bóg daje, bo jeśli daje, to nie dla mnie samej! Jeśli doświadczam Bożej obecności i Bożego działania to też nie dla mnie samej. To musi być dobrem ogólnym pomocnym w odkrywaniu i poznawaniu Bożego Miłosierdzia. Dlatego z Bożą pomocą i światłem Ducha Świętego to czynię, oraz z moją wdzięcznością.

Teresa  Szczepaniak