Jadę tramwajem do centrum Krakowa i przyglądam się ludziom, których – jak i mnie – na chwilę złączyło miejsce w „19”. Przede mną półgodzinna podróż, więc przyglądam się pasażerom – współczesnym ludziom. Każdy się śpieszy, dokądś jedzie, coś załatwia. Docierają do mnie fragmenty rozmów, więc chcąc nie chcąc uczestniczę po trosze w życiu współczesnych: spotkania, zebrania, egzaminy, wybory, choroby, wakacje, wyjazdy, kursy, stypendia, zakupy, przeceny, marzenia.
Kolejne przystanki – kolejne telefony, sms-y, piosenki mp3. Za oknem wielkie billboardy zachęcające, by korzystać z życia, ile się da. Zrób to – będziesz gwiazdą! Kup tamto – będziesz na topie! Napij się tego – będziesz wielki! Wybierz nas – uczynimy cię bogatym! I co najważniejsze – to wszystko sprawi, że w oczach świata będziesz KIMŚ, osiągniesz sukces, bogactwo, sławę! To chyba wspólny mianownik, który łączy dziś ludzi i ich wysiłki. W mojej głowie pojawiło się pytanie: czy jest tu miejsce dla Boga, dla spraw duchowych, dla Świętych, i bardzo konkretnie dla św. Siostry Faustyny? Co ona może dzisiaj dać współczesnym ludziom? Komuś z tego tramwaju? Hmm…
Święta Siostra Faustyna
Siostro, proszę nam powiedzieć, kim była Siostra Faustyna i co wielkiego zrobiła, że jest dziś znana na całym świecie? – pytają pielgrzymi przybywający po raz pierwszy do grobu św. Siostry Faustyny w krakowskich Łagiewnikach. W odpowiedzi można byłoby wymienić wiele „zasług”, które wniosła do historii Kościoła i świata: na podstawie jej wizji namalowany został obraz Jezusa Miłosiernego i z jej inspiracji ustanowione zostało święto Miłosierdzia; ona zapisała słowa Koronki do Miłosierdzia Bożego – znanej dziś na całym świecie; to dzięki niej wiemy, że Jezus pragnie, byśmy uczcili w sposób szczególny godzinę Jego śmierci na krzyżu i szerzyli orędzie Miłosierdzia; to ona cierpiała i modliła się za Polskę, ofiarowała swe życie za grzeszników, którzy stracili ufność w Boże Miłosierdzie i nie dowierzają Jego dobroci itd. Jej Dzienniczek, pełen wielkich dzieł Boga, jest książką najczęściej tłumaczoną z języka polskiego. A ona sama w jednym z listów do swojej współsiostry napisała: Nic wielkiego w życiu nie zrobiłam, ale zawsze ufałam Jego miłości. Wielkie zdziwienie! Jak to? Tylko tyle? Brzmi to niemal jak rozmowa Jezusa z bogatym człowiekiem, który pytał, czego mu jeszcze brakuje, bo właściwie ma już wszystko, a jednak czuje niedosyt. Zamiast listy kolejnych osiągnięć, Jezus ukazał mu drogę do świata wewnętrznego spełnienia, zawrócił go z drogi męczącego wyścigu. I jako wierna uczennica miłosiernego Mistrza robi to także Siostra Faustyna ? pokazuje świat, który istnieje tuż obok tego, w którym żyjemy na co dzień, którym jesteśmy tak zaabsorbowani. Jest on oparty na zupełnie innych zasadach niż te, które proponuje nam świat zewnętrzny, i do których jesteśmy przyzwyczajeni. To świat, w którym jest miejsce na przebaczenie; w którym nagradza się nie za sukces, lecz za podjęty wysiłek; gdzie każde uniżenie jest znane i nic nie uchodzi uwagi; gdzie szczególne upodobanie jest w tych, którzy zaufali; gdzie cierpienie jest ceną, za którą można nabyć coś drogocennego. I nie jest on tylko dla wybranych i najlepszych. Siostra Faustyna pokazuje nie tylko, że ten świat realnie istnieje, ale także, jak do niego dotrzeć: Nie szukam szczęścia poza wnętrzem, w którym przebywa Bóg. Cieszę się Bogiem we własnym wnętrzu, tu z Nim ustawicznie przebywam, tu jest największa moja z Nim zażyłość, tu z Nim przebywam bezpiecznie, tu nie dosięga wzrok ludzki (Dz. 454). Trzeba nie lada wysiłku intelektualnego i duchowego, trzeba ogromnego wyczucia i wrażliwości, by pojąć niepojęte, by dostrzec niewidzialne, usłyszeć niesłyszalne i wyobrazić sobie niewyobrażalne, a jednocześnie nie popaść w dewocje, skrajne, nikomu niepotrzebne bałwochwalstwo. Siostra Faustyna wszystkie próby ma już za sobą i wyszła z nich obronną ręką – napisała o niej Jolanta Sąsiadek, autorka albumu o św. Faustynie.
Współczesne czasy
Coraz więcej! Jeszcze bardziej! Byle szybciej! Coraz doskonalej! Zajmij pierwsze miejsce –nawet po trupach! Bądź „naj” we wszystkim! Dasz radę! – to „machina” współczesnego świata, która pochłania wielu z nas bez reszty. Dajemy się wciągnąć w jej tryby, jesteśmy zmęczeni i ciągle pozostajemy ?nie dość?. Siostrę Faustynę też można widzieć jako nieskazitelną, wybraną, pewną swego, bez wahania i z uporem dążącą do celu. A przecież ona – jak każdy z nas – też była człowiekiem, osobą dźwigającą ciężar ludzkiej słabości, niepewną swoich wizji i racji, po ludzku samotną, pełną pokory, wystraszoną, uległą, wyśmiewaną i nie rozumianą nawet przez najbliższych. Na pewno w głębi serca tęskniła za światem, w którym zamiast wydajności i skuteczności królowałaby wzajemna dobroć i wyrozumiałość; zamiast narastającego tempa życia, nieustannego pośpiechu i gonitwy –umiejętność bycia razem; zamiast postawy rozkapryszonych dzieci, upominających się o własne, nieraz absurdalne prawa – świadomość odpowiedzialności za siebie nawzajem; zamiast sloganów i słów bez pokrycia, zamiast manipulacji – prawda i dojrzała miłość.
Może rodzą się i w nas takie pragnienia, by zmienić ten niemiłosierny świat? Może i my pytamy siebie, jak to zrobić, od czego zacząć, co lub kogo zmienić? Wiemy jednak, że to, co z Bożą pomocą jesteśmy w stanie zmienić, to tylko samych siebie. „Tylko” i „aż”! Tutaj się to zaczyna. Zmieniam się ja, powoli zmieniają się ci, którzy są w moim najbliższym otoczeniu, potem ci w trochę dalszym i jeszcze dalszym? i tak zmienia się świat. Jeśli będziemy konsekwentni w naszym pragnieniu przemiany, Bóg to wszystko sprawi – dla Niego bowiem nie ma rzeczy niemożliwych. Takiej przemiany pragnęła też Siostra Faustyna i o to Boga prosiła: Pomóż mi, aby moje ręce były miłosierne, aby moje oczy patrzyły miłosiernie, chcę się przemienić cała w Ciebie, Jezu! I Bóg to uczynił – najpierw przemienił ją, a teraz ona przemienia świat. Nie przez wielkie spektakularne dzieła, ale przez małe codzienne czyny miłosiernych ludzi, które wypływają z ich miłości ku Jezusowi. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić – mówił Jezus. Dziś moglibyśmy zapytać: Panie, jak to? Mam mało czasu, niedużo pieniędzy, trochę możliwości. I tyle wystarczy! Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – czyn, drugi – słowo, trzeci – modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia (Dz. 742). Te trzy sposoby zmieniały ludzi i świat wokół Siostry Faustyny. Ona zaufała, że tyle wystarczy.
O Boże mój, nadziejo moja jedyna, w Tobie położyłam ufność całą i wiem, że nie będę zawiedziona (Dz. 317). Chociażbyś mnie zabił, ja Ci ufać będę (Dz. 77). To wielkie słowa Siostry Faustyny zapisane w Dzienniczku, które pokazują dokąd może dojść człowiek, który pozwoli Bogu się poprowadzić i zda się całkowicie na Niego i Jego łaskę. Najpierw chodzi więc o ufność, o taką postawę serca i woli, w której człowiek pozostawia wszystkie swoje zabezpieczenia, a przyjmuje to, co Bóg dla niego przygotował i mocno wierzy, że to właśnie jest dla niego najlepsze. Chodzi o ufność, która wzrusza Boga i jest najpiękniejszą odpowiedzią, jaką człowiek może Mu dać. Jest prostą ścieżką do Boga, jest szybkim powrotem do Niego i jest propozycją również dla najsłabszych, a może zwłaszcza dla najsłabszych, którzy najbardziej potrzebują tej najkrótszej drogi.
Nasze zaufanie do Boga może być tak wielkie jak u Siostry Faustyny. W świecie, do którego ona nas zaprasza nie wierzy się w coś, lecz przede wszystkim Komuś. Naszą nadzieją jest Osoba…. Jezu ufam Tobie! – to słowa, które głęboko zrozumiała św. Siostra Faustyna i które stały się mottem jej życia. Jezu, ufam Tobie, bo Ty jesteś Bogiem, bo Ty jesteś większy niż wszystkie moje słabości, grzechy, trudności, których w życiu doświadczam i wiem, że Tobie zawsze mogę ufać. Jezu, ufam nie sobie, moim zdolnościom, wykształceniu, inteligencji, znajomościom, pieniądzom. To wszystko na nic, gdy przyjdzie choroba, gdy wszystko idzie nie tak, jak byśmy chcieli, pragnęli, oczekiwali.
Ona, pochodząca z wioski pod Łodzią, służąca bez wykształcenia, której zdawałoby się, wszystko stało na przeszkodzie, by stać się kimś – KIMŚ została. I jest KIMŚ, skoro jej imię jest znane w całym świecie, skoro tyle ludzi przybywa do jej grobu, skoro inspiruje tylu twórców, teologów, artystów, skoro dla milionów ludzi na świecie jest przyjaciółką, dobrą siostrą, przewodnikiem i mistrzynią uczącą najtrudniejszego przedmiotu, jakim jest sztuka pięknego życia. Ona odkryła świat wewnętrznego pokoju, prawdziwego piękna, delikatnej wrażliwości, głębokich relacji. Odkryła – dla siebie i dla nas – świat, w którym dzięki ufności i miłosiernym czynom każdy jest KIMŚ wyjątkowym, jedynym, wielkim i niepowtarzalnym.
s. M. Koleta Fronckowiak ISMM